Jak powiedział „Kabaret Tej”: „Ludzie coście tacy smutni, przecież jedziecie do pracy!”.
Czy cieszymy się w poniedziałek rano, że jedziemy do pracy? Dużo osób w moim otoczeniu nie cieszy się. Wręcz przeciwnie – idzie do pracy jak na skazanie. Często jadę windą w biurowcu i słyszę rozmowy – znowu robota, byle do piątku, itd.
W niektórych głosach kryje się wielkie zmęczenie – albo z przepracowania, bo za dużo zadań do zrobienia albo z tego, że nie wykorzystują w pracy swojego potencjału, praca nie przychodzi łatwo, trzeba się napinać/walczyć. W innych głosach można wyczuć frustrację – osoby stawiają sobie albo są im stawiane nierealne cele, ciągle wydaje im się że ponoszą porażki – chociaż w porównaniu do innych mają dużo sukcesów. Ale tych sukcesów nie widać, nikt ich nie docenia. Kto ma je docenić?
Niektóre osoby odczuwają frustrację z powodu mało ciekawej, nudnej pracy, może z powodu zbyt małej ilości zajęć w ciągu dnia pracy? Ale nie można się do tego przyznać, bo co jak dostanie się nowe obowiązki?
Tak naprawdę ile osób, tyle powodów do poczucia dyskomfortu z powodu spędzenia czasu w pracy.
Z obserwacji widać, że sporo osób funkcjonuje na skraju wypalenia zawodowego i depresji. Są badania, które pokazują, że w niedzielę wieczór mamy obniżony nastrój, bo już myślimy o tym, że w poniedziałek rano musimy być zwarci i gotowi do pracy.
A teraz odwróćmy te pytania – wyobraźmy sobie, że nie musimy pracować, że mamy stały dochód, bezpieczeństwo materialne dla siebie i swojej rodziny.
Co zrobimy? Większość osób mówi – wtedy byłbym szczęśliwy. Cały dzień leżałbym na kanapie/plaży z drinkiem, oglądał ulubione seriale, grał w gry, spędzał czas z rodziną, ze znajomymi, wychodził na imprezy, uprawiał sporty…
Ale czy na pewno tak by było? Z pewnością przez krótki czas po zaprzestaniu intensywnego wysiłku w pracy zawodowej, wysiłku ponad siły – czas wyciszenia, odpoczynku, relaksu byłby niezmiernie potrzebny. Ale co potem?
Przychodzi nuda, poczucie bycia niepotrzebnym, nieprzydatnym, poczucie, że nie uczę się nic nowego, nie rozwijam się. Widać to wyraźnie wśród osób na emeryturze, którzy cieszą się dobrym zdrowiem, ale już nie pracują zawodowo. Albo wśród niektórych gwiazd showbiznesu, które odniosły niewyobrażalny sukces. Lecz kiedy nie musiały już pracować i dysponowały ogromnym majątkiem, często wpadały w uzależnienia, depresję, a nawet popełniały samobójstwa.
Tylko w co i jak się zaangażować?
Na to pytanie każdy ma swoją odpowiedź, zgodną ze swoimi talentami i wartościami. Jeżeli zaczniemy szukać tej odpowiedzi już dziś, możemy już teraz spróbować zacząć pracować inaczej, przesunąć akcenty, porozmawiać z szefem, współpracownikami, że chcielibyśmy robić coś innego, inaczej. Nawet mała zmiana może okazać się kluczowa.